
To był wyjątkowo ciepły i parny dzień. Zapowiadał się bardzo ciężko na zdjęcia ślubne. Uzbrojony w moje aparaty i dużą butelkę wody, wyruszyłem przed południem na spotkanie z Pauliną i Mirkiem. Moje zdjęcia zacząłem robić u Pauliny która przygotowywała się w domu ze swoją przyjaciółką. Jak to zwykle bywa, kobieta potrzebuję więcej czasu aby na koniec przygotowań czuć się pięknie i kobieco. Pomimo upału i ciepła wdzierającego się do domu z zewnątrz, panujący nastrój u tej pięknej i wyrazistej Panny Młodej był świetny ! Dzięki takiej miłej i sympatycznej atmosferze, wszystko wyszło naturalnie i bez zbędnego ciśnienia. Mirek przygotowywał się u siebie wraz z drużbą który mu towarzyszył i pomagał się przygotować w tym wyjątkowym dniu. Ponieważ panowie potrzebują mniej czasu na ogarnięcie siebie, panowie znaleźli czas na grę w bilarda przed przyjazdem do Panny Młodej. Wszystko szło gładko, sympatycznie i bez zbędnego pośpiechu. Para miała idealne wyczucie czasu. Pierwszy dotarłem pod Kościół wyczekując ich przyjazdu pięknym Rolls-Roycem. Panująca wysoka temperatura powietrza dała mi się we znaki i gdyby nie moja butelka z zimną wodą którą trzymałem w przenośnej lodówce, chyba bym zemdlał. Czasami dobre przygotowanie się na zdjęcia ślubne i pomyślenie o wszystkim ratuje sytuację. W tym wypadku zimna woda była zbawieniem. Ślub odbył się w podwarszawskim kościele. Byłem bardzo zadowolony z warunków jakie tam zastałem. Było jasno a sztuczne oświetlenie miało idealną temperaturę barwową które idealnie miksowało się z naturalnym światłem wpadającym przez kościelne okna. Wesele odbyło się w Hotelu Trylogia i trwało do rana. Mile wspominam bawiących się gości i atmosferę tego dnia i jestem wdzięczny, że miałem możliwość udokumentowania tego cudownego wydarzenia.
Plener ślubny odbył się dokładnie miesiąc po ślubie. Para Młoda zaplanowała podróż poślubną i dlatego sesja przeciągnęła się na wrzesień. Sesję ślubną podzieliliśmy na dwa dni. Pierwszego dnia wybraliśmy się na zdjęcia pod warszawę do znajomego mi dworku, gdzie wykonaliśmy kilkanaście kadrów, tak zupełnie na luzie. Kolejny dzień spędziliśmy na Jurze Krakowsko – Częstochowskiej a podróż zajęła nam więcej czasu niż same zdjęcia. Jednak było warto, bo foty wyszły nam świetnie. Podróż na Jurę zaplanowaliśmy o idealnej porze dnia a zachodzące słońce pod koniec wyjazdu, nadało naszym zdjęciom romantyzmu i uroku.
Jedna odpowiedź